Amy
Patrolowałam miasto, zdecydowałam się na samotny spacer, nie miałam
ochoty na wymuszone rozmowy, po tym całym zamieszaniu z Sonneillionem pilnują mnie
jeszcze bardziej, cieszę się, że powróciła mi moc, mogę w końcu powalczyć i nie
czuć się jak balast. Jesień tak szybko nadeszła, ludzie poubierali cieplejsze
płaszcze, w centrum miasta jak zwykle było tłoczno. Moja uwagę zwróciła czarnowłosa
dziewczynka, która uciekała w stronę alejki, która na jej nieszczęście była
ślepa. Przed czym uciekała, to chyba był demon, szlak by to, teraz renegaci
nawet biorą się za dzieci! Przecież tak być nie może, ruszyłam biegiem w jej
stronę, trzeba się trochę rozruszać, a mnie nadarzyła się okazja. Będę musiała porozmawiać z Abaddonem na ten temat,
mała pewnie nie zna miasta, zauważyłam, że jest przy ścianie, pewnie jest
przerażona. Wbiegłam między nią , a demona i zasłoniłam sobą.
- Zjeżdżaj stąd, póki masz szansę, bo później nie będę litościwa.
Oriana
Miesiąc, jeden długi miesiąc minął już od mojego wyjazdu z obozu.
Nadeszła jesień, temperatura drastycznie spadła co wcale mi się nie podobało.
Był dopiero początek października a wydawało się jakby zima szalała na całego.
Ubrałam ciepły jesienny płaszcz i ruszyłam pod nowo otwarte centrum gdzie
miałam spotkać się z Chrisem. Dochodząc na miejsce
rozejrzałam się w poszukiwaniu mojej zguby lecz nigdzie go nie zauważyłam. Jak
to bywa przy takich wielkich otwarciach było strasznie tłoczno. Ludzie biegali,
dzieci szalały, kierowcy samochodów trąbili. Wsadziłam ręce do kieszeni i stanęłam przy fontannie cierpliwie czekając aż pojawi się mój
chłopak. Pewnie jak to bywa w jego zwyczaju spóźni się i zacznie wykręcać
wyjaśniając dlaczego się spóźnił. Westchnęłam tworząc małą białą mgiełkę.
Tęskniłam za obozem za przyjaciółmi, za... Aidanem... W życiu się mu do tego nie przyznam. Nawet
jakby mnie torturował... nigdy! Nagle poczułam na sobie wzrok jakby ktoś się we
mnie intensywnie wpatrywał, czyżby to był Chris. Rozejrzałam się ale nie
dostrzegłam go za to zauważyłam wpatrującą się we mnie
blondwłosą dziewczynę. Dziewczynę typu oh ah, wypindrzoną i dziwnie się
uśmiechającą. Przyjrzałam jej się dokładniej, zaczęła do mnie podchodzić jakby
skradała się by nie spłoszyć swojej zwierzyny. Kiedy była już blisko fontanny
zaczęła się zmieniać. Jej twarz przybrała bardziej upiorny wyraz, zmieniła
kolor na ciemniejszy i nabrała ostrzejszych rysów. Rozwiane blond włosy
dziewczyny zaczęły płonąć żółto-czerwonym ogniem, natomiast jedna z jej nóg
była ośla, a druga zrobiona z brązu. Już wiedziałam co to za potwór. Widziałam
go już na statku Luke. To była Empuza, która najprawdopodobniej upatrzyła mnie
na swój obiad. Rozejrzałam się szybko ale ludzie sprawiali wrażenie jakby jej
nie widzieli... no tak mgła robi swoje. Ale to nieważne i tak nie mogłam wyjąć
w tym miejscu swojego miecza i jej zaatakować. Nie wiadomo co by
ludzie sobie pomyśleli, a raczej nie chciałam być w najnowszych wiadomościach jako
psychiczna dziewczyna latająca po centrum i wymachująca mieczem na prawo i lewo.
Obejrzałam się po okolicy dostrzegając jedną praktycznie nie uczęszczaną
uliczkę, a właściwie ślepy zaułek. Spojrzałam jeszcze raz na Empuze i ruszyłam biegiem w tamtym kierunku. Obejrzałam się w trakcie
biegu, potwór oczywiście biegł za mną. Wbiegłam w uliczkę, dobiegłam do samego
jej końca i stanęłam oparłszy się plecami o
ścianę. Uważnie przyglądałam się podchodzącemu do mnie potworowi. Analizowałam każdy jej ruch, poczekam aż do mnie podejdzie, a wtedy przywołam miecz i ją przetnę.
Taki był mój plan jednak spalił na panewce kiedy do alejki wbiegła jakaś
brązowowłosa dziewczyna szybko do mnie podbiegając i zasłaniając mnie swoim ciałem. A to co
za wariatka? O co tu chodzi?
- Zjeżdżaj stąd, póki masz szansę, bo później nie będę litościwa.
Hihih, ale fajnie się to czyta :)
OdpowiedzUsuńCieszę się ;)
OdpowiedzUsuńSuper lektura ;D
OdpowiedzUsuń