Niektóre motyle mają przecież
przezroczyste skrzydła,
a przecież potrafią latać...

czwartek, 6 czerwca 2019

1. Nieoczekiwane spotkanie

Amy

Patrolowałam miasto, zdecydowałam się na samotny spacer, nie miałam ochoty na wymuszone rozmowy, po tym całym zamieszaniu z Sonneillionem pilnują mnie jeszcze bardziej, cieszę się, że powróciła mi moc, mogę w końcu powalczyć i nie czuć się jak balast. Jesień tak szybko nadeszła, ludzie poubierali cieplejsze płaszcze, w centrum miasta jak zwykle było tłoczno. Moja uwagę zwróciła czarnowłosa dziewczynka, która uciekała w stronę alejki, która na jej nieszczęście była ślepa. Przed czym uciekała, to chyba był demon, szlak by to, teraz renegaci nawet biorą się za dzieci! Przecież tak być nie może, ruszyłam biegiem w jej stronę, trzeba się trochę rozruszać, a mnie nadarzyła się okazja. Będę musiała porozmawiać z Abaddonem na ten temat, mała pewnie nie zna miasta, zauważyłam, że jest przy ścianie, pewnie jest przerażona. Wbiegłam między nią , a demona i zasłoniłam sobą.
- Zjeżdżaj stąd, póki masz szansę, bo później nie będę litościwa.

Oriana

Miesiąc, jeden długi miesiąc minął już od mojego wyjazdu z obozu. Nadeszła jesień, temperatura drastycznie spadła co wcale mi się nie podobało. Był dopiero początek października a wydawało się jakby zima szalała na całego. Ubrałam ciepły jesienny płaszcz i ruszyłam pod nowo otwarte centrum gdzie miałam spotkać się z Chrisem. Dochodząc na miejsce rozejrzałam się w poszukiwaniu mojej zguby lecz nigdzie go nie zauważyłam. Jak to bywa przy takich wielkich otwarciach było strasznie tłoczno. Ludzie biegali, dzieci szalały, kierowcy samochodów trąbili. Wsadziłam ręce do kieszeni i stanęłam przy fontannie cierpliwie czekając aż pojawi się mój chłopak. Pewnie jak to bywa w jego zwyczaju spóźni się i zacznie wykręcać wyjaśniając dlaczego się spóźnił. Westchnęłam tworząc małą białą mgiełkę. Tęskniłam za obozem za przyjaciółmi, za... Aidanem... W życiu się mu do tego nie przyznam. Nawet jakby mnie torturował... nigdy! Nagle poczułam na sobie wzrok jakby ktoś się we mnie intensywnie wpatrywał, czyżby to był Chris. Rozejrzałam się ale nie dostrzegłam go za to zauważyłam wpatrującą się we mnie blondwłosą dziewczynę. Dziewczynę typu oh ah, wypindrzoną i dziwnie się uśmiechającą. Przyjrzałam jej się dokładniej, zaczęła do mnie podchodzić jakby skradała się by nie spłoszyć swojej zwierzyny. Kiedy była już blisko fontanny zaczęła się zmieniać. Jej twarz przybrała bardziej upiorny wyraz, zmieniła kolor na ciemniejszy i nabrała ostrzejszych rysów. Rozwiane blond włosy dziewczyny zaczęły płonąć żółto-czerwonym ogniem, natomiast jedna z jej nóg była ośla, a druga zrobiona z brązu. Już wiedziałam co to za potwór. Widziałam go już na statku Luke. To była Empuza, która najprawdopodobniej upatrzyła mnie na swój obiad. Rozejrzałam się szybko ale ludzie sprawiali wrażenie jakby jej nie widzieli... no tak mgła robi swoje. Ale to nieważne i tak nie mogłam wyjąć w tym miejscu swojego miecza i jej zaatakować. Nie wiadomo co by ludzie sobie pomyśleli, a raczej nie chciałam być w najnowszych wiadomościach jako psychiczna dziewczyna latająca po centrum i wymachująca mieczem na prawo i lewo. Obejrzałam się po okolicy dostrzegając jedną praktycznie nie uczęszczaną uliczkę, a właściwie ślepy zaułek. Spojrzałam jeszcze raz na Empuze i ruszyłam biegiem w tamtym kierunku. Obejrzałam się w trakcie biegu, potwór oczywiście biegł za mną. Wbiegłam w uliczkę, dobiegłam do samego jej końca i stanęłam oparłszy się plecami o ścianę. Uważnie przyglądałam się podchodzącemu do mnie potworowi. Analizowałam każdy jej ruch, poczekam aż do mnie podejdzie, a wtedy przywołam miecz i ją przetnę. Taki był mój plan jednak spalił na panewce kiedy do alejki wbiegła jakaś brązowowłosa dziewczyna szybko do mnie podbiegając i zasłaniając mnie swoim ciałem. A to co za wariatka? O co tu chodzi?
- Zjeżdżaj stąd, póki masz szansę, bo później nie będę litościwa. 

3 komentarze: