Amy
- Tu jesteś, a ja Cie wszędzie szukam, moja droga – uśmiechnął się i
spojrzał mi w oczy, ucieszyłam się na jego widok i przywitałam serdecznie.
- Abe, długo na mnie czekasz? – podeszłam do niego i wzięłam za rękę,
wpatrywałam się w jego zielone oczy i byłam najszczęśliwsza, a on uśmiechnął
się do mnie – gniewasz się?
- Jakbym mógł, słońce mojego istnienia, kim są Twoi przyjaciele?
- Dosiądź się do nas – kiedy to powiedziałam Abaddon odsunął mi
krzesło i przysunął kiedy siadałam, Chris przyglądał się temu gestowi i
uśmiechnął pod nosem, ukradkiem zerkając na Orianę.
- Ta ciemnowłosa piękność to Oriana, a to jej zdolny chłopak Chris – wolałam
nie próbować nazywać go pełnym imieniem, nie wiedziałam czy to lubi, a nie
ładnie było podpaść na początku znajomości.
- Nazywam się Abaddon – spojrzał na przyglądającą mu się Orianę –
wiesz, mała schlebiasz mi, ale jestem zajęty, trochę się spóźniłaś – spojrzał
na mnie znacząco i się uśmiechnął –
wiem, że jestem pociągający, ale masz fajnego chłopaka, więc się go trzymaj –
puścił do niej oczko.
- Abe, przestań jeszcze pomyśli, że ty tak na poważnie – roześmiał się
i pogłaskał mnie po policzku. Nie
rozumiałam jednego, tak bardzo za nim tęskniłam, że zaczynałam kiedy był
blisko, a za chwilę miał zniknąć w portalu, nigdy wcześniej tak się nie czułam.
Nie chciałam jednak by onieśmielał naszych gości.
- Postaram się być grzeczny, moja droga nie żyw do mnie urazy – skinął
głową – to wszystko z miłości do mojej królowej – puścił oczko do Oriany, a
Chris się uśmiechnął.
- Abaddon nie jest zwykłym śmiertelnikiem, jest… tylko nie panikujcie
– Abe przewrócił oczami – Władca Piekła – czekałam na ich reakcję, miałam
nadzieję, że nie wezmą mnie za wariatkę – możecie przy nim mówić o wszystkim,
mam nadzieję, że się go nie boicie – wpatrywali się w nas normalnie, jakby
usłyszeli informację o pogodzie, wiele w życiu widzieli, ciągle o tym
zapominałam.
- Może my niedługo też postaramy się o taka naszą małą Orianę –
mruknął Abaddon
i przytulił mnie lekko, kobiety w kawiarni wpatrywały się w niego urzeczone, a we mnie z niechęcią.
i przytulił mnie lekko, kobiety w kawiarni wpatrywały się w niego urzeczone, a we mnie z niechęcią.
- Zapomnij…
- Będę Cię kusił – uśmiechał się i droczył ze mną dalej.
- Próbuj.
- Kochać mnie tez nie chciałaś – wyszczerzył się – mam szansę.
- Pobieramy się – sprostowałam i uśmiechnęłam się – stąd taka rozmowa.
- Wygląda sympatycznie – zaczęła Oriana – dostojnie i niezwykle
mrocznie – łechtając ego mojego narzeczonego – nie boimy się.
- Bo Ty jesteś z nami – dorzucił Chris, załapał o co chodzi, a ja się
uśmiechnęłam.
- Bez niej mielibyście przerypane – uśmiechnął się Abaddon.
- Naturalnie kochanie, naturalnie – puściłam oko do Oriany, widziałam
jednak, ze coś ją trapi, przyglądała się nam i martwiła, czy mi się tylko
wydawało. Nie, nie wydawało mi się, poprawiła nerwowo włosy i znowu przygryzła
delikatnie wargę.
- Ori, cos nie tak? – spojrzałam na nią z troską.
- Widziałam coś i nie wiem, czy to Twoja przyszłość czy tylko fałszywa
wizja, nadal nie rozgryzłam tego daru, nie chcę Cię martwic, ale widziałam jak
umarłaś w jego ramionach – zasmuciła się dziewczyna, spojrzeliśmy zmartwień i z
Abaddonem na siebie.
- Ori, chcę, żebyś pomyślała o
tym co widziałaś, nie blokowała się, a ja to zobaczę, nie bój się – złapałam ja
za rękę – ufasz mi?
- Chyba tak, zróbmy to – była zdecydowana, przymknęłam oczy i się
skupiłam, starałam się być bardzo delikatna by nie przysporzyć dziewczynie
bólu, zobaczyłam jej wizję, dotyczyła mnie zabijanej przez Lilith, oglądała ten
dzień, w którym zginął Thunder, tyle mi wystarczyło, szybko zabrałam rękę –
Lilith – powiedziałam do Abaddona, a on głośno odetchnął – zobaczyłaś niedawną
przeszłość, to już miało miejsce, jesteś bardzo zdolna.
- Ale jak to miało miejsce, umarłaś? – zdziwiła się dziewczyna.
- Tak, jakby ci to wyjaśnić, byłam w drodze w inne miejsce, kiedy
przyjaciel, o którym wam opowiadałam sprowadził mnie z powrotem w ten sposób –
w moich oczach rozbłysnęły błyskawice.
- Wow, to było niezłe – powiedział z podziwem Chris.
- Jak kiedyś przyprowadzicie do mnie Thalię, mogę ją tego nauczyć –
uśmiechnęłam się.
- Lepiej, żeby Thalia tego nie umiała – powiedział Chris, a ja się
uśmiechnęłam.
- To znaczy, że mogę zobaczyć przyszłość i przeszłość – zamyśliła się Oriana.
- To znaczy, że mogę zobaczyć przyszłość i przeszłość – zamyśliła się Oriana.
- Byłoby dobrze, gdybyś nauczyła się
odróżniać takie wizje – powiedział Chris.
- Nauczy się, na wszystko potrzeba czasu – podsumował Abaddon i
pocałował mnie w rękę.
Do naszego stolika podszedł kelner, nachalnie wpatrując się we mnie, co nie spodobało się, obejmującemu mnie Abaddonowi.
Do naszego stolika podszedł kelner, nachalnie wpatrując się we mnie, co nie spodobało się, obejmującemu mnie Abaddonowi.
- Czy mogę w czymś jeszcze służyć? – uśmiechnął się.
- Kochanie, musimy wybrać obrączki – rzucił zazdrosny Abe, a mnie
zachciało się śmiać.
- Pójdziemy, poproszę dwie czekolady dla moich przyjaciół i rachunek –
uśmiechnęłam się do Abaddona, a kelner nie był zachwycony. Przyniośł dwa duże kubki gorącej czekolady, a
ja uregulowałam rachunek.
- Będziemy się zbierać, miło było Was poznać Oriano i Chrisie,
uważajcie mi na siebie, jeśli będziecie czegoś potrzebować, wiecie gdzie mnie
znaleźć – przytuliłam Orianę, czułam do niej sympatię jak do siostry, której
nigdy nie miałam. Podałam dłoń Chrisowi, miał silny uścisk.
- Przytuliłabym cię, ale nam nie wypada, Twoja dziewczyna stoi tuż
obok i mój narzeczony, byliby zazdrośni – uśmiechnęliśmy się do siebie
porozumiewawczo.
- Uważaj na siebie Amy, może kiedyś się jeszcze spotkamy – powiedziała
Oriana, Abaddon pożegnał się z nimi.
- Tez tak myślę, byłoby fajnie, udanej randki – uśmiechnęłam się,
Abaddon pomógł mi założyć płaszcz i wyszliśmy przed kawiarnię, czekał na nas
portal do jego pałacu – myślałam, że wybieramy obrączki.
- Wybieramy, ale u mnie, mam ci coś ciekawego do zaproponowania –
pocałował mnie namiętnie i przeprowadził przez portal.
Oriana
- Tu jesteś, a ja Cie wszędzie szukam, moja droga – powiedział
uśmiechając
się i wpatrując w Amy. Kogoś on mi przypominał, ale kogo... No tak to ten mężczyzna z mojej wizji... Nie wiem czy mogę tak to nazwać. To w jego ramionach umarła Amy. Przyglądałam mu się cały czas.
się i wpatrując w Amy. Kogoś on mi przypominał, ale kogo... No tak to ten mężczyzna z mojej wizji... Nie wiem czy mogę tak to nazwać. To w jego ramionach umarła Amy. Przyglądałam mu się cały czas.
- Abe, długo na mnie czekasz? – powiedziała czułym głosem
brązowowłosa, podeszła do niego i wzięła go za rękę. Wydawała się teraz taka
szczęśliwa jakby nic innego nie widziała tylko tego mężczyznę. Jakby on był
całym jej światem, życiem – gniewasz się?
- Jakbym mógł, słońce mojego istnienia, kim są Twoi przyjaciele? - zapytał wskazując na nas.
- Dosiądź się do nas – kiedy to powiedziała czarnowłosy odsunął jej krzesło i przysunął kiedy siadała.
- Jakbym mógł, słońce mojego istnienia, kim są Twoi przyjaciele? - zapytał wskazując na nas.
- Dosiądź się do nas – kiedy to powiedziała czarnowłosy odsunął jej krzesło i przysunął kiedy siadała.
- Ta ciemnowłosa piękność to Oriana, a to jej zdolny chłopak Chris –
przedstawiła nas.
- Nazywam się Abaddon – popatrzył na mnie– wiesz, mała schlebiasz mi, ale jestem zajęty, trochę się spóźniłaś – spojrzał na Amy i się uśmiechnął – wiem, że jestem pociągający, ale masz fajnego chłopaka, więc się go trzymaj – puścił do mnie oczko. Zarumieniłam się z zażenowania.
- Nazywam się Abaddon – popatrzył na mnie– wiesz, mała schlebiasz mi, ale jestem zajęty, trochę się spóźniłaś – spojrzał na Amy i się uśmiechnął – wiem, że jestem pociągający, ale masz fajnego chłopaka, więc się go trzymaj – puścił do mnie oczko. Zarumieniłam się z zażenowania.
- Abe, przestań jeszcze pomyśli, że ty tak na poważnie – Abaddon
roześmiał się.
- Postaram się być grzeczny, moja droga nie żyw do mnie urazy – zwrócił się do Amy,
a następnie do nas – to wszystko z miłości do mojej królowej – ponownie puścił do mnie oczko, a Chris się uśmiechnął.
- Postaram się być grzeczny, moja droga nie żyw do mnie urazy – zwrócił się do Amy,
a następnie do nas – to wszystko z miłości do mojej królowej – ponownie puścił do mnie oczko, a Chris się uśmiechnął.
- Abaddon nie jest zwykłym śmiertelnikiem, jest… tylko nie panikujcie
– Abaddon przewrócił oczami na co się zaśmiałam – Władcą Piekła – zamilkła i
wpatrywała
się w nas chyba czekając na nasza reakcję. Cóż szczerze to nas to chyba nie zdziwiło. Wokół nas od dawna dzieją się różne dziwne rzeczy to dodatkowe kilka nie robią nam różnicy – możecie przy nim mówić o wszystkim, mam nadzieję,
że się go nie boicie – bać się go? Nie może być gorszy od Kronosa o nie...
się w nas chyba czekając na nasza reakcję. Cóż szczerze to nas to chyba nie zdziwiło. Wokół nas od dawna dzieją się różne dziwne rzeczy to dodatkowe kilka nie robią nam różnicy – możecie przy nim mówić o wszystkim, mam nadzieję,
że się go nie boicie – bać się go? Nie może być gorszy od Kronosa o nie...
- Może my niedługo też postaramy się o taka naszą małą Orianę –
mruknął Abaddon
i przytulił Amy, rozejrzałam się po kawiarni zauważając że wszystkie kobiety wpatrują się w niego urzeczone natomiast w Amy nienawistnie.
i przytulił Amy, rozejrzałam się po kawiarni zauważając że wszystkie kobiety wpatrują się w niego urzeczone natomiast w Amy nienawistnie.
- Zapomnij…
- Będę Cię kusił.
- Próbuj – wydawało się jakbyśmy byli teraz na meczu ping ponga raz
patrzyliśmy na Amy raz na Abbadona gdy mówili.
- Kochać mnie też nie chciałaś – wyszczerzył się – mam szansę.
- Pobieramy się – wyjaśniła nam i uśmiechnęła się – stąd taka rozmowa.
- Wygląda sympatycznie – zaczęłam spoglądając na Amy – dostojnie i
niezwykle mrocznie – łechtałam chyba jego ego – nie boimy się.
- Bo Ty jesteś z nami – dorzucił Chris.
- Bez niej mielibyście przerypane – udawał groźnego Abaddon.
- Naturalnie kochanie, naturalnie – Amy puściła mi oczko. Cały czas
zastanawiałam się czy powiedzieć jej o mojej wizji? A jeżeli ona nie była
prawdziwa, a może... nie wiem czy chce ją martwić. Poprawiłam włosy i
przegryzłam wargę. Kiedyś chyba ją sobie odgryzę.
- Ori, coś nie tak? – spojrzała na mnie z troską.
- Widziałam coś i nie wiem, czy to Twoja przyszłość czy tylko fałszywa
wizja, nadal nie rozgryzłam tego daru, nie chcę Cię martwic, ale widziałam jak
umarłaś w jego ramionach – zasmuciłam się, Amy spojrzała na Abbadona, a ten na
nią.
- Ori, chcę, żebyś pomyślała o tym co widziałaś, nie blokowała się, a
ja to zobaczę, nie bój się – złapałam mnie za rękę – ufasz mi?
- Chyba tak, zróbmy to – byłam zdecydowana. Skupiłam się na obrazie
który widziałam. Na momencie w którym umarła w jego ramionach. Starałam się nic
nie blokować, pokazać jej wszystko co widziałam.
– Lilith – powiedziała do Abaddona, a on głośno odetchnął – zobaczyłaś
niedawną przeszłość, to już miało miejsce, jesteś bardzo zdolna – pochwaliła
mnie.
- Ale jak to miało miejsce, umarłaś? – zdziwiłam się nic nie rozumiejąc.
- Tak, jakby ci to wyjaśnić, byłam w drodze w inne miejsce, kiedy przyjaciel, o którym wam opowiadałam sprowadził mnie powrotem w ten sposób – w jej oczach rozbłysnęły błyskawice.
- Ale jak to miało miejsce, umarłaś? – zdziwiłam się nic nie rozumiejąc.
- Tak, jakby ci to wyjaśnić, byłam w drodze w inne miejsce, kiedy przyjaciel, o którym wam opowiadałam sprowadził mnie powrotem w ten sposób – w jej oczach rozbłysnęły błyskawice.
- Wow, to było niezłe – powiedział zachwycony Chris.
- Jak kiedyś przyprowadzicie do mnie Thalię, mogę ją tego nauczyć –
uśmiechnęła się.
- Lepiej, żeby Thalia tego nie umiała – powiedział Chris na co się zaśmiałam wiedziałam o co mu chodzi. Znając Thalię straszyła by tym każdego.
- Lepiej, żeby Thalia tego nie umiała – powiedział Chris na co się zaśmiałam wiedziałam o co mu chodzi. Znając Thalię straszyła by tym każdego.
- To znaczy, że mogę zobaczyć przyszłość i przeszłość – zamyśliłam
się. Może to dobrze, że to potrafię. Muszę nauczyć się kontroli nad tym darem.
- Byłoby dobrze, gdybyś nauczyła się odróżniać takie wizje –
powiedział do mnie Chris.
- Nauczy się, na wszystko potrzeba czasu – podsumował Abaddon i pocałował Amy w rękę. Do stolika podszedł ten sam kelner co po wejściu do kawiarni zatrzymał Amy.
- Nauczy się, na wszystko potrzeba czasu – podsumował Abaddon i pocałował Amy w rękę. Do stolika podszedł ten sam kelner co po wejściu do kawiarni zatrzymał Amy.
- Czy mogę w czymś jeszcze służyć? – zapytał usłużnie.
- Kochanie, musimy wybrać obrączki – rzucił Abbadon wyglądając na
zazdrosnego.
- Pójdziemy, poproszę dwie czekolady dla moich przyjaciół i rachunek – uśmiechnęła się do Abaddona czym kelner nie był zachwycony. Pewnie mu się spodobała i zobaczył, że nie ma szans. Kelner po chwili przyniósł dwa duże kubki gorącej czekolady, a Amy uregulowała rachunek. Czym raczej nie byliśmy zadowoleni, ale woleliśmy się nie wykłócać.
- Pójdziemy, poproszę dwie czekolady dla moich przyjaciół i rachunek – uśmiechnęła się do Abaddona czym kelner nie był zachwycony. Pewnie mu się spodobała i zobaczył, że nie ma szans. Kelner po chwili przyniósł dwa duże kubki gorącej czekolady, a Amy uregulowała rachunek. Czym raczej nie byliśmy zadowoleni, ale woleliśmy się nie wykłócać.
- Będziemy się zbierać, miło było Was poznać Oriano i Chrisie,
uważajcie mi na siebie, jeśli będziecie czegoś potrzebować, wiecie gdzie mnie
znaleźć – wstaliśmy od stołu. Amy przytuliła mnie, a Chrisowi podała dłoń.
- Przytuliłabym cię, ale nam nie wypada, Twoja dziewczyna stoi tuż
obok i mój narzeczony, byliby zazdrośni – uśmiechnęli się do siebie
porozumiewawczo.
- Uważaj na siebie Amy, może kiedyś się jeszcze spotkamy –
powiedziałam. Abaddon pożegnał się z nami uściskiem dłoni.
- Też tak myślę, byłoby fajnie, udanej randki – uśmiechnęła się do
nas. Abaddon pomógł jej założyć płaszcz po czym wyszli z kawiarenki. Spojrzałam
na Chrisa który mi się przyglądał.
- To chyba nici z zakupów – zaśmiałam się.
- Tak, dzisiaj mamy randkę – złapał mnie za dłoń – na zakupy pójdziemy
jutro.
- Dowiedzieliśmy się dzisiaj kilku nowych rzeczy – uśmiechnęłam się –
całkiem ciekawa z nich była para.
- Też tak myślę – Chris uśmiechnął się do mnie. Wyjrzeliśmy przez
okienko kawiarni wprost na ruchliwą ulicę. Wtuliłam się w chłopaka. Na dworze
zaczął padać słaby jesienny deszczyk.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz